Kwestia rodzenia dzieci przez surogatki to temat kontrowersyjny. Dlatego też biorąc do ręki powieść Louise Jensen „Surogatka” spodziewałam się właśnie dramatu dotyczącego dzieci, rodzicielstwa. Pewnie surogatka stwierdzi, że nie odda dziecka, zabije kogoś w desperacji i akcja gotowa. Na szczęście się pomyliłam i rzeczywistość przerosła oczekiwania.

Louise Jensen pojawia się na blogu drugi raz. Recenzowałam już jej bardzo dobry thriller „Prezent”. Gorąco go polecam! Tam poruszony został bardzo interesujący temat pamięci genetycznej, zaś „Surogatka” przenosi nas w świat desperacji, niespełnionych pragnień i upiorów przeszłości.

Kat i jej mąż Nick nie mogą mieć dzieci, ale oczywiście bardzo chcą. Do skutku nie doszły już dwie międzynarodowe adopcje i oboje powoli tracą nadzieję na to, że w domu będzie słychać tupot małych stóp. Zwłaszcza Kat znosi to bardzo źle. Swoją drogą Louise Jensen ma niezwykłą zdolność do opisywania fizycznego i psychicznego samopoczucia bohaterów. Te strużki potu na plecach, wyschnięte wargi, piękące powieki… Opisy są bardzo, bardzo dobre.

W każdym razie mocno zestresowana tym wszystkim Kat spotyka przyjaciółkę z czasów szkolnych – Lisę. Z niewiadomych (na razie) powodów bardzo jej unika, lecz Lisa nalega na odnowienie więzi. Od słowa do słowa okazuje się, że Lisa była już surogatką i pomogła pewnej parze – ma nawet zdjęcie maleństwa. Po namowach Kat zdecyduje się na to, by Lisa urodziła jej i Nickowi dziecko.

Na jaw wychodzą mroczne sekrety Lisy, Kat, a także… Tu powinnam zakończyć, bo nie powinnam zdradzać zbyt wielu detali. W każdym razie zbrodnia, tragedia, miłość, dramaty, obsesje. Bardzo dobry koktajl emocji :)

Z czystym sumieniem polecam, jeśli lubicie oczywiście tego typu literaturę. A za książkę dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.