Czasem mam wrażenie, że codzienne zakupy w dyskoncie to doskonały test naszych dobrych manier. Łatwo deklarować, że na uroczystej gali czy w operze będziemy się umieli zachować. Ale czy nie zapominamy o uprzejmości w bardziej przyziemnych okolicznościach? ;)

Supermarketowe grzeszki mają różny „kaliber”. Jedne są tylko irytujące, inne potrafią sprawić komuś przykrość. Jedne wynikają z bezmyślności i braku refleksji, inne ze zwykłej złośliwości i frustracji. Teraz pozwolę sobie więc je wymienić i ponarzekać :)

Zastawianie przejścia wózkiem

Wszyscy to znamy. Wózek stoi w poprzek a właściciel tegoż spokojnie ogląda towary na półkach albo co gorsza idzie na drugi koniec sklepu. Robiąc tak nie tylko irytujesz innych, ale i utrudniasz przejście tym, którzy mają problemy ze sprawnym poruszaniem się. Jeśli oglądasz coś, ustaw wózek tak, by nikomu nie przeszkadzał.

Pogaduszki na środku alejki

Alejki w sklepach nie wiadomo czemu wydają się niektórym idealnym miejscem, by stanąć na środku (z wózkami!) i odbyć towarzyską rozmowę. Nie twierdzę, że w sklepie mamy się nie witać i nie zamienić słowa z kimś znajomym. Ale przywitać się a stać pół godziny torując przejście pracownikom i klientom to jednak spora różnica.

Wyżywanie się na personelu

To są takie sytuacje, w które jako świadek/widz potrafię się włączyć. Nie mogę znieść tego, że ludzie tak bardzo pomiatają sklepowym personelem (więcej pisałam o tym tu). Zapamiętaj: kasjerki nie są odpowiedzialne za ustalanie cen ani za to, że cena w systemie nie zgadza się z tą na półce. Ani za to, że są długie kolejki. Ani za to, że się spieszysz. Kasjerzy w marketach zwykle także zajmują się wykładaniem towaru, odpiekaniem pieczywa i mnóstwem rzeczy. Jeśli jest ich mało na kasach to najpewniej inni w tym czasie wykonują obowiązki, które do nich także należą. Nie, reszta personelu nie siedzi w pokoju socjalnym przed telewizorem i nie ogląda seriali. Jeśli masz jakieś zastrzeżenia do cen, poproś o rozmowę z kierownikiem sklepu.

Robienie niepotrzebnego bałaganu

To jest całkowity brak szacunku dla osób, które układają na półkach towar. To także marnowanie jedzenia: jeśli odłożymy jogurt na półkę z makaronem, a nie do lodówki, to on będzie się nadawać do wyrzucenia. A wystarczy kilka kroków więcej i można odłożyć na miejsce. Kolejną sprawą jest wyjmowanie w marketach ubrań z opakowań: w tym bielizny, rajstop. Te rzeczy zostały zapakowane nie bez powodu. W Biedronce czy Lidlu nie ma przymierzalni, bo to jest dyskont. Każdy ma prawo zwrócić niechciany towar, a bieliznę trzeba wybierać rozsądnie, przecież i tak rajstop nie przymierzysz, więc po co wyciągasz? Potem stos tych wyjętych z pudełek ubrań i bielizny nie nadaje się praktycznie do zakupu.

Brak empatii

W kolejce miło nie jest, ale jeśli jesteśmy osobami zdrowymi i nie w ciąży, to chyba korona nam z głowy nie spadnie, jeśli przepuścimy ciężarną czy starszą osobę przed nami? To samo dotyczy osób, które chcą kupić wodę i gumy do żucia a my mamy zakupy na cały tydzień. Przepuść kogoś, kto ma mało rzeczy – wdzięczność i uśmiech gwarantowany :)

Dzieci w sklepie

Absolutnie nie uważam, żeby dzieci nie mogły towarzyszyć rodzicom na zakupach i rozumiem, że bywają marudne, czasem płaczą. Ale, drodzy rodzice, nie jesteście bez winy ;) Najgorsze jest chyba dla mnie to, że dzieci ciamkają bułki wyciągnięte gołą ręką, bo nie wytrzymają przecież chwili bez jedzenia. Nie uczmy dzieci, że można z czegoś korzystać zanim się za to zapłaci. Byłoby też fantastycznie, gdyby rodzice sadzali dzieci w wózkach sklepowych na miejscu do tego przeznaczonym, a jeśli koniecznie chcą włożyć malucha do części gdzie się wkłada zakupy, to bez butów. Zimą wkładanie dzieci w zabłoconych traperach to plaga.  Nie jestem przewrażliwiona na punkcie higieny, ale nie chcę błota w wózku na zakupy ;)

„Ja tylko zapomniałam musztardy”

Nikt nie lubi, kiedy po wyłożeniu zakupów na taśmę spostrzega się, że czegoś brakuje. I jasne, można korzystając z długiej kolejki wyskoczyć po coś, ale tylko jeśli to blisko i wiesz gdzie to leży. Bo jeśli to ma zająć więcej czasu to nie rób zamieszania, kup to co masz na taśmie i ewentualnie zawróć po brakujące rzeczy.

Bitwa o kasę

Długa kolejka i nagle otwiera się kolejna kasa. Wtedy w wielu klientów wstępuje zew krwi i biegną tam taranując wszystko na swojej drodze. Zyskają dzięki temu aż 5 do 10 minut czasu, imponujące ;) Najlepiej chyba wtedy stać spokojnie przy kasie, przy której się jest, bo do nowej zawsze jest ten bezsensowny wyścig i oczywiście kłótnie w stylu „pan tu nie stał”.

Opowiedzcie o Waszych sklepowych doświadczeniach :)