Miało nie być polityki na tym blogu, i mam nadzieję, że docelowo nie będzie. Jednak nie potrafię i nie chcę milczeć w sprawie tego, co potencjalnie może mnie dotyczyć. Może dotyczyć Ciebie. Może dotyczyć Twojej matki, siostry, żony, córki, kochanki. Może dotyczyć wszystkich. I o tak ważnej sprawie, jaką jest powoływanie na świat człowieka, ma decydować grono ludzi, którzy zupełnie tego prawa nie powinni posiadać.

Nie chciałabym się wdawać w filozoficzne dysputy, od jakiego momentu „zaczyna się” człowiek. Nie jestem bioetykiem ani filozofem, ani tym bardziej lekarzem. Jednak jestem kobietą. I w XXI wieku, w środku Europy ktoś chce decydować o moich najbardziej osobistych sprawach.

Zacznijmy może od tego, że tak naprawdę wierzę głęboko w to, że większość kobiet wcale nie traktuje zabiegu usunięcia ciąży jak wizyty u dentysty czy kosmetyczki. Decyzja o usunięciu ciąży zwykle jest naprawdę niełatwym dylematem.

Próbuję sobie wyobrazić realia życia po wprowadzeniu ustawy, której projekt jest popierany przez PiS. I jestem ciężko przerażona. Pominę oczywistą krzywdę dla kobiety, jaką jest zmuszanie jej do urodzenia dziecka z gwałtu, kazirodztwa, zmuszanie do urodzenia dziecka ze śmiertelną wadą, zmuszanie do narażania jej życia w przypadku, kiedy ciąża życiu zagraża. Pominę, bo to wie każdy rozsądny człowiek.

Ale co będzie z diagnostyką prenatalną? Już dziś oskarża się kobiety domagające się badań prenatalnych o to, że badania są tylko w celu „wyłudzenia” legalnej aborcji. A tymczasem badania prenatalne pozwalają także na:

  • rozpoczęcie leczenia dziecka jeszcze w łonie matki
  • w przypadku ciężkiej choroby, np. wady serca płodu, można zaplanować poród w specjalistycznym ośrodku i przygotowanie sali operacyjnej po to, by noworodka od razu można było operować
  • przygotowanie psychiczne rodziców na narodziny dziecka specjalnej troski – bo są ludzie, którzy takie dzieci decydują się urodzić, a świadomość wad/chorób pozwala im na rozpoczęcie terapii psychologicznej, zadbanie o kontakt ze specjalistami.

Mówicie, drodzy przeciwnicy prawa do aborcji, że chore dzieci można urodzić i oddać do adopcji. To dlaczego nie pamiętacie o tym, że u nas chore dzieci na adopcję nie mają niemal szans? Ludzie się boją, że nie podołają, a zagraniczna adopcja nie zawsze dochodzi do skutku. Dlaczego więc nie dacie przykładu i nie adoptujecie takich dzieci? Czekam na taki motywujący przykład z Waszej strony.

Mówicie, że aborcja jest moralnie zła. A czy ktoś Wam każe usuwać Wasze ciąże?

Mówicie, że aborcja to zagłada nienarodzonych. Zainteresujcie się tym, jak żyją narodzeni ludzie. Wejdźcie na strony poświęcone zbiórkom na chore dzieci. Zobaczcie jak sobie wspaniale radzą, to zupełny przypadek, że muszą zbierać na każdy miesiąc leczenia. Zbierają sobie dla rozrywki, na pewno.

Mówicie, że pigułka „po” była nadużywana i musi być na receptę. Tak, lek kosztujący 100 zł był łykany jak cukierki przez nastolatki, których nie stać na dobre prezerwatywy. Brzmi logicznie.

Naprawdę w moim idealnym świecie każde dziecko jest kochane i chciane, wszyscy są zdrowi i szczęśliwi. Ale życie nie jest takie proste. Szkoda, że nie potraficie tego zrozumieć.

Musicie nas, kobiet, bardzo nie lubić. Inaczej nie umiem tego wyjaśnić.

Nie identyfikuję się z ruchem feministycznym. Ale identyfikuję się z kobietami, bo sama nią jestem. Dlatego mam nadzieję, że nie wrócą czasy picia podejrzanych ziółek, chodzenia do dziwnych „specjalistów”. Bo żaden zakaz, który wprowadzicie, nie sprawi, że aborcja zniknie. Zniknie natomiast ileś kobiet. Zniknie w wyniku powikłań lub samobójstw. Musicie nas bardzo nie lubić.