Pisałam już kiedyś tekst o zwracaniu innym ludziom uwagi. Kiedy chodzi o obce, w przelocie spotykane osoby, łatwiej nam przejść do porządku dziennego nad ich zachowaniem. Jednak w pracy spędzamy znaczną część dnia i trudny, złośliwy, niekulturalny współpracownik może bardzo negatywnie wpłynąć na nasze samopoczucie. Jak sobie z tym poradzić i nie łamać zasad savoir-vivre?

Ze współpracownikami jest jak w szkolnej klasie: to nie od nas zależy, z kim będziemy spędzać pół dnia i nasi koledzy z pracy mogą okazać się osobami, z którymi delikatnie mówiąc ciężko jest pracować.

O ile zwracanie uwagi osobom obcym nie jest w dobrym tonie (chyba że ich zachowanie zagraża komuś), to jednak w pracy uważam zwrócenie uwagi za zasadne. To nie jest osoba obca, tylko taka, z którą mamy kontakt każdego dnia. Czasem jest tak, że ktoś sobie zupełnie nie zdaje sprawy, że bywa przykry dla innych. Że to, co dla niego jest czarnym humorem i ironią, może dla kogoś być złośliwością. Pamiętajmy, że każdy ma inną wrażliwość. I nie każdy musi i ma obowiązek mieć dystans. Ludzie mają różne życiowe doświadczenia i trzeba to przyjąć do wiadomości.

Zwracać uwagę należy oczywiście w cztery oczy. Jeśli jednak sytuacja się nie poprawia, a zachowanie trudnego współpracownika bardzo źle wpływa na innych – to cóż, należy porozmawiać z przełożonym. To nie jest donoszenie, tylko poinformowanie o złej atmosferze w zespole. Najlepiej jednak od razu zaprosić do rozmowy także owego zainteresowanego. Niemniej to są sprawy trudne, więc poinformowanie przełożonych powinno być ostatecznością. Zawsze najpierw należy porozmawiać, próbować się dogadać. Nie musimy się w pracy lubić, ale powinniśmy się szanować.

Dość powszechnym niestety problemem jest brak higieny. Z tym, że o ile złośliwemu koledze w miarę łatwo jest powiedzieć, że przesadza, to jak rozwiązać problem z kimś, kto nie dba o higienę osobistą i zwyczajnie śmierdzi? Pisałam już o tym kiedyś, że to jest chyba najtrudniejsza sytuacja. Aluzje, kupowanie mydła w prezencie – to nie działa i prawdę mówiąc jest bardzo niemiłe. Można nic nie robić, ale dyskomfort przebywania z kimś takim jest przecież ogromny. Dlatego najlepiej, aby ktoś, kto najlepiej zna tę osobę, delikatnie jej to zakomunikował. Jest niestety spore ryzyko, że się obrazi. Warto w trakcie rozmowy przytoczyć anegdotę w stylu „wiesz, ja też miałam kiedyś podobny problem” – to złagodzi komunikat. Nie wiem jednak, czy i jak podziała, bo to są naprawdę bardzo trudne do rozwiązania sprawy. Czasem zresztą przykre zapachy wynikają z przyczyn zdrowotnych. Nie ma na to chyba idealnego rozwiązania.

Jaki był wasz najtrudniejszy współpracownik? Podzielcie się :)